czwartek, 13 listopada 2014

Prace nad sową

Podczas gdy przyjaciółka wbiła 250 wpisów ja zdążyłam jakieś 15, no ale. Fakt, rzadko piszę. Ostatnio pracuję nad moją sową, której zdjęcie zamieszczam poniżej, na którą nie mogę się napatrzeć. Jak mnie znów przywieje, to napiszę ;)
Dużo zdrówka.


czwartek, 9 października 2014

serwetki & bransoletki - mój żywioł

Witajcie.
Mam dziś kilka fotek, chociaż nie będę wchodzić w szczegóły krótko i na temat, ponieważ dzień na uczelni w otoczeniu hałasu robi swoje - mianowicie remontu parteru - my mamy zajęcia na drugim piętrze - a na dole pracują młotami pneumatycznymi i nie słychać co mówi wykładowca chociaż siedzi się w drugiej ławce. Dosyć jednak narzekań.

Jedna z ładniejszych serwetek jakie udało mi się wykonać - lubię pomarańczowy kolor.
Biała, która zajmuje swoje miejsce w moim rodzinnym mieście.
 
Oraz dwie bransoletki, wykonane i wysłane za granicę.


;) Trzymajcie się

poniedziałek, 6 października 2014

Hafty ;)


Witajcie, dawno mnie tu nie było i słusznie z jednej strony bo nie dało się pracować na laptopie, który nie spełniał moich wymogów. Chciałabym tu trochę nadrobić, ale niekoniecznie w jednym wpisie.

Na dziś coś kolorowego, co jest w przygotowaniu: 

Jak myślicie, co to może być ?

czwartek, 6 lutego 2014

Trochę staroci i historii

Dziś postanowiłam zrobić wpis ogólny z całej mojej historii tworzenia. Jako, że mam naprawdę dużo prac (ponad 200 jak nie lepiej). Wybrałam około 40 zdj na dzisiejszy wpis, w którym pokrótce opiszę każdą pracę z kolei.


Na pierwszym zdjęciu mix frywolitek bransoletek a także innych drobiazgów. A w tle plany modelarskie mojego chłopaka. 


 Mój pierwszy haft, kiedy zaczęłam się zajmować haftem na poważnie. Kiedyś w podstawówce w 5 bodajże klasie robiliśmy hafty, to robiłam jakieś tam krzyżyki ale bez specjalnych wzorów. To robiłam rok temu, stoi w ramce w sypialni rodziców. Wzór znalazłam na friendship bracelets. Ogólnie rzecz biorąc byłam niezadowolona, bo chciałam wyhaftować Jezusa w koronie cierniowej, ale okazało się, że na kanwie nie ma wystarczająco dużo miejsca. Więc zrobiłam ten drobiazg.


Później przyszedł czas na haft sowy Nightwish, która już jest na blogu, dlatego jej tu nie zamieszczam. Następnie mamy rodzinkę, którą wyhaftowałam dla mojego kuzyna, któremu na świat przyszła córka Ola. Czas pracy trochę trwał, robiłam ten haft podczas okienek na uczelni, pamiętam każdy się interesował "co to będzie??" Wzór podobnie jak hello kitty z friendship bracelets. Ubiegłoroczna praca :)


Teraz czas na bransoletki z muliny, których nauczyłam się w gimnazjum, dzięki ingerencji Sandry, z bloga greenfrog, która mnie nimi zainteresowała. Na początku zrobiła dla mnie 3 proste bransoletki, które swoim urokiem zachęciły mnie do nauczenia się ich. Zaczynało się od najprostszych wzorów tzn. ukośnych pasków przez jodełkę, do bardziej skomplikowanych wymagających 4 supłów, a także nauki wzorów alfa jak również "normal patterns". Bransoletki niżej wykonane na zamówienie koleżanki :) Oczywiście są wykonane m.in. techniką zmiany nitki.


 Kolejne bransoletki też na zamówienie koleżanki. Ona i jej Łukasz niedawno się zaręczyli.:)


A teraz moja najbardziej mega praca. Herb Hogwartu, który robiłam ponad rok temu na prezent na Boże Narodzenie dla mojej kuzynki Patrycji. Było dużo dziubania. Wzór z frienship bracelet. Na agrafce o długości 10 cm, praca niewielka, bo wykorzystałam do jej zrobienia nici z kordonka. Jednak chyba z niej jestem najbardziej dumna, do tego stopnia, że zrobiłam filmik jak powstaje rząd po rzędzie, który znajdziecie też na YT :) Również zaskakuje oglądających i cieszy kuzynkę :)


Żeby nie było, że wykorzystuję gotowe wzory wstawiam breloczki, które projektowałam w programie haft krzyżykowy, a potem je poprawiałam w innym programie. Prezent dla znajomych taty, którzy mają dwa auta subaru czarne i białe, breloczki black&white. Później na zamówienie pana Daniela zrobiłam pomarańczowo czarny dla jego znajomego.
  


Kiedy przyszła do mnie moja pierwsza igła frywolitkowa od razu musiałam to wykorzystać no i jako pierwsze stworzyłam bez żadnego wzoru tylko na wyczucie: 


 Potem uczyłam się czytać wzory, z jednego z nich zrobiłam drobną sówkę, chociaż jest ona niedopracowana.


 Potem zaczęłam "trzaskać" kolczyki na prawo i lewo i sprzedawać :)


Jedna z wybitniejszych prac to frywolitkowa tęczowa bransoletka w kwiatki, w prezencie dla wspomnianej Sandry :)


Wachlarzyki na początku też nie były łatwe do zrobienia, ale dałam radę :)


Mix moich 18tkowych zaproszeń, które były udekorowane z każdej strony. Zrobiłam ich lekko ponad 10. Na przodzie był napis "Zaproszenie" i kwiatek z quillingu. Wewnątrz treść zaproszenia i trójwymiarowa 18, którą sama zaprojektowałam, a na tyle róża którą dziabałam czarną farbą i nie była gładka, tylko wypukła. A robiłam ją od szablonu.  


Dekoupage'owe ramki. Najbardziej podobają mi się te w bratki. Jedna z tych ramek należy teraz do mamy, pozostałe dwie są moje. Średnio przepadam za dekoupage'm, nie wiem do końca dlaczego, ale raczej słabo mnie to kręci. Chyba z faktu, że lubię zaplatać...


 Kolczyki z koralików, których nauczyłam się z jednej instrukcji na necie. Wykonane jako prezent choinkowy dla przyjaciółki Sandry dość spory czas temu. I znów mogę poruszyć temat regularności koralików, która sprawia, że praca jest symetryczna. Nie znoszę tych nieregularnych... -,-


 Kiedyś, gdzieś... Uczyłam się róż z YT, jak widać udało mi się je ładnie zebrać w bukiet :)


 Pozostając przy temacie róż, róże wykonane z materiału (sama zwijałam!), u mojej cioci w pokoju. Wg mnie wyglądają jak prawdziwe xD Jeszcze je dodatkowo prysnęłyśmy perfumami, żeby pachniały :>


 Jedna z kusudam, którą wykonałam, też znajduje się u cioci.


 Tu również znajduje się kusudama z poprzedniego zdjęcia. W gruncie rzeczy kul było 6, ale jednej się wstydziłam pokazać, bo wyszła brzydka, dlatego jest poza zdjęciem. A więc czego człowiek nie robi, żeby nie uczyć się do matury. Zdjęcie z przed roku. Składać elementy nauczyła mnie mojej mamy przyjaciółka, z którą chodziły do liceum, pani Agnieszka.


 Półka w pokoju mojej babci (taty mamy ) z Kołobrzegu, w dużej mierze poświęcona podarunkom ode mnie. ;D Jak miło, co? Niedługo dołączą do niej serwetki robione przeze mnie :) Dwie kule z poprzedniego zdjęcia, książka z życzeniami na imieniny zrobiona przed laty a także decoupage'owa ramka w kwiatki (babcia kocha kwiatki!).


 AAAA modułowe sowy. Jedna wykonana w parze. Jasna robiona przeze mnie na imieniny dla mamy. Siedziałam nad nią baaaardzo długo. Kiedy skończyłam ją składać po północy, mama "pocieszając" mnie powiedziała następujące słowa "zrobisz mi jeszcze jedną". Człowiek zmęczony po kilku h składania zrezygnowałby xD. Jednak rok później powstała druga - ta ciemniejsza - złożyliśmy ją z chłopakiem dla mamy na dzień matki. :)


 Modułowe tulipany dla cioci Agnieszki i Haliny. Złożenie 115 elementów nie jest wyzwaniem, jednak im drobniejsze tym trudniej się składa.


Nie może zabraknąć też mojego ulubieńca z ponad 1000 modułów. Pomagała mi je składać Patrycja w tempie, ja 3 ona 1 moduł, ale pomoc się liczy. Jednak co się okazuje muszę go poprawić, gdyż iż, kilka modułów wypadło i muszę je zamontować od nowa. Instrukcja z rosyjskiej strony. Wtedy to się namęczyłam licząc moduły na zdjęciu...


 Czas na chwilę słodkości a więc moja pierwsza karpatka, która się rozeszła w 2 h ! :D


 A także tort, który robiłam rok temu, 15 marca w piątek podczas pobytu brata w szkole. Tort dwa dni czekał w lodówce na 17 marca, na jego urodziny. Był mile zaskoczony.


 Teraz czas na trochę świątecznych drobiazgów. Ubiegłoroczna (zrobiona niedawno), bombka dla pani mamy (przyszłej teściowej), ze wstążek, które kupiłam na choinkę, a których mi trochę zostało.


I kokardka, jedna z licznych które zrobiłam na świąteczne drzewko, fotka robiona telefonem, bo aparat został w Rzeszowie :)


 A i moja ubiegłoroczna choinka, gwiazdkę, bombki i łańcuch robiłam sama :) A szydełkowy niebieski dzwonek dostałam od sąsiadki :)


No i żeby trochę Wielkanocy ująć. Jajko z masy solnej, którą robiłyśmy z mamą :> Potem albo malowałam te jajka, a te większe dekoupage'owałam. Świetna sprawa! :D


 Panoramki racławickie na bransoletkach drewnianych. Moja i Sandry. Obie takie same. 1000 razy mniejsze niż oryginał. Jestem dumna z tej pracy, aczkolwiek między pomysłem i realizacją był dość spory odstęp czasu spowodowany brakiem materiałów.


 Quillingowa ramka dla mamy na święta. Tych pasków jest dość sporo. Nieźle musiałam się nazwijać <3 Ale warte efektu.


 I gwiazdy, które nauczyła mnie wyszywać moja kuzynka, Patrycja :)


Kolejne książki z życzeniami, robiłam je dla rodziców kuzyna i jego żony, były podarunkiem w podziękowaniu rodzicom na weselu, robione na zamówienie :) Niestety nie widziałam, kiedy były one wręczane, bo w tym momencie romansowałam w pokoju z chłopakiem przez telefon, który siedział i pilnie się uczył na sesję :*


Zamotek robiony instrukcją z YT. Sandra mnie do nich natchnęła. Robiłam go na uczelni podczas przerwy i kończyłam podczas łaciny, po kryjomu. Czego ja na łacinie jeszcze nie robiłam. U mojej kochanej pani magistry :)


 A na deser moja pierwsza praca szydełkowa. Można się śmiać jak kto woli, ale wtedy jeszcze nie czaiłam tych wszystkich przejść między rzędami, a teraz idzie mi całkiem nieźle. Pozdrawiam początkujących. Ćwiczenie czyni mistrza :)


I tym miłym akcentem dziękuję za uwagę, mam nadzieję, że nikt przed monitorem nie padł trupem z nudów i jakby przybliżyłam trochę moją historię tworzenia. Obiecuję, że pojawi się jeszcze więcej prac, które wykonałam odcinek czasu temu. :) Bo przecież dlaczego nie ? :)

wtorek, 4 lutego 2014

Ardua prima via est

W zasadzie tytuły dzisiejszej i wczorajszej notki powinny być odwrotnie, ale niech już będzie.
Wczoraj udało mi się kupić szydełko 1,1 mm, którym zaczęłam szydełkować i jak się okazuje jest najlepsze do kordonka, na którym pracuję. 1.5 mm póki co idzie na urlop póki nie wznowię robienia koralikowych bransoletek. Brązową serwetkę robiłam 1.5 mm a pozostałe dwie już 1.1 mm (niżej zdjęcia)
Wczoraj i dziś dzień też spędzam na szydełkowaniu.
A tutaj fotki : Kakaowa robiona szydełkiem 1.5 mm, przez co widać większe oczka. Średnica : ponad 10 cm


Czerwona serwetka ombre, którą zaczęłam dziś rano i skończyłam niedawno. Jej nazwa Serwetka na dzień matki aczkolwiek na ten miesiąc zupełnie idealna, bo w serduszka. Na zdjęciu niestety tak ładnie nie wyszła (nie umiem fotografować czerwieni) jak w rzeczywistości. Muszę przyznać, że jest to najładniejsza serwetka jaką do tej pory zrobiłam. I tak (dla mamy). Średnica prawie 10 cm.


 I coś mniejszego nad czym aktualnie pracuję, jednakże mam dopiero dwa elementy. Ale będzie to coś większego niż do tej pory! Wymiary jednego elementu to 4cm x 4cm
 I jeszcze na koniec, a powinno być na początek wszystkie dotąd zrobione serwetki zrobiłam oglądając filmiki Pani Ani na YouTube. Bardzo polecam szczególnie tym osobom, które dopiero zaczynają przygodę z małym przyjacielem, sprawiającym wiele radości a także dającym nieskończone możliwości którym jest szydełko.
Poniżej link do tej Pani :)

http://www.youtube.com/user/crochetpl?feature=watch


Dziękuję i zapraszam na kolejne relacje :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Ubung macht den Meister

Z lekka niemiecki tytuł, no ale studiuje się germanistykę.
A więc dziś szydełkowe serwetki, które udało mi się zrobić wczoraj i przedwczoraj.
(Pracuję nad kolejnymi).
I co się okazuje szydełko bardziej mnie wciąga niźli sutasz. Wiem, że notka miała być właśnie o nim. Ale na sutasz też przyjdzie czas (teraz musi poczekać).

Moja pierwsza serwetka wyglądała następująco:

Tu z deczka w innym miejscu ta sama:

A potem druga: ten sam kolor, ten sam wzór, ale jednak już w lepszym "stanie":
I znów w innej lokalizacji

I środek serwetki: :)

Obie serwetki miały być wykonane dla mamy z okazji urodzin, lecz pierwsza niezbyt mi się podoba jako prezent. Aczkolwiek podoba się chłopakowi, bo płatki wg niego wyglądają jak śmigła, więc od tej pory jest jej właścicielem :)
Pozdrawiam i zapraszam na oglądanie kolejnych prac, które wkrótce się pojawią :)

RAJA OTAGO